sobota, 12 lipca 2008

Om Shanti Om

Kolejny film z Bollywood, który obejrzałem. Od razu zaznaczam, że to jeden z trzech moich ulubionych filmów. Pamiętam jak byłem na niego napalony :P
Film jest swego rodzaju parodią Bollywood. Widać w nim dużo nawiązań do innych filmów bollywoodzkich, śmieszków ze schematów indyjskich itp. Ja niestety nie jestem tak bardzo obeznany ze światem Bollywood, dlatego tylko część z tych rzeczy mogłem odkryć i to takich najbardziej oczywistych :P
Film składa się z dwóch części. W pierwszej, dziejącej się w latach 70., głównym bohaterem jest statysta, który zakochuje się w zonie producenta filmowego (który jest tym złym ;)). W drugiej części (teraźniejszość) bohaterem jest sławny aktor (reinkarnowany statysta z pierwszej części ;)). Głównym tematem filmu jest reinkarnacja i zemsta, ale przy tym jest kupa śmiechu, zabawy, a czasem i smutku.
Pierwsza część jest trochę kiczowata nawet jak na Bollywood. Ale właśnie taka miała być! Bohater-statysta zawsze chciał być sławnym i pamiętam jedną śmieszną scenę, gdzie miał grać człowieka w panice uciekającego z powodu pożaru, a on ciągle leciał przed kamerę xD
Druga część jest już bardziej "normalna". Nie jest ona wycięta z rzeczywistości i można w niej zobaczyć prawdziwych aktorów grających samych siebie (ale to brzmi ^^). Bardzo fajna jest scena rozdania "Oscarów", czerwony i zabawa po gali ;) Na "czerwonym dywanie" gwiazdy wypowiadają się o głównym bohaterze, można się nieźle pośmiać :D Na rozdaniu nagród zresztą też, najlepszy jest Abishek Bacchan wnerwiający się, że nie wygrał :P
Zabawa po rozdaniu nagród (w formie teledysków) też jest najwyższych lotów. Uczestniczą w niej wielkie gwiazdy Bollywood i naprawdę jest wielką frajdą znaleźć kogoś i rozpoznać :D Z biegiem czasu co raz więcej osób rozpoznaję ;)
W filmie oprócz scen śmiesznych są też sceny smutne, a nawet tragiczne. Pamiętam jak mnie wmurowało, gdy główny bohater został zabity.
Film opowiada naprawdę ciekawą, wciągająca, a nawet wzruszającą historię. Jest to film z najwyższej półki - zdecydowanie zasługuje na 10/10.

Piosenki oczywiście też są bardzo fajne - wszystkie zasługują na uwagę. Jednak najbardziej upodobałem sobie te trzy:

- piosenka promująca ten film. Zarzuca się jej, ze została wciśnięta na siłe, by wypromować "nową klatę Khana". Biorąc pod uwagę na czym ten film polega, zarzut ten jest bezpodstawny i pokazuje niezrozumienie przesłania przez oglądającego -_-

Dard-E-Disco


- zabawa po rozdaniu nagród. Świetna piosenka i świetna zabawa przy rozpoznawaniu aktorów ;) A mozna ich tu zobaczyć naprawdę mnóstwo - same sławy.

Deewangi Deewangi


- piosenka końcowa, punkt kulminacyjny :) Naprawdę wzbudza duże emocje! Opowiedziana jest w niej praktycznie cała historia z filmu. Piosenka, wykonanie, teledysk są najwyższych lotów.

Dastaan


PS. Z całego serca polecam ten artykuł o Om Shanti Om na esensja.pl:

Brak komentarzy: