niedziela, 13 lipca 2008

Ta Ra Rum Pum

Napisze od początku - od dawna żaden bollywoodzki film mnie tak nie wciągnął jak Ta Ra Rum Pum. Nie ma tu żadnych przynudzanek, przegadanych scen, ani nic nie wnoszących momentów. Ani razu też nie myślałem "kiedy to się skończy?" albo "ile do końca?". Tak więc krótko mówiąc film mnie zassał :)
Zacznijmy może od obsady, bo już ona przykuwa do ekranu. Główne postaci grają Saif Ali Khan (bardzo lubię gościa, jest po prostu taki... sympatyczny :P) i Rani Mukherji (ją też bardzo lubię, a w tym filmie naprawdę dobrze zagrała i bardzo dobrze wyglądała :P). Oczywiście w filmie są parą :) A akcja się toczy w... tym razem nie w Indiach, a w Ameryce ;)
Film mozna podzielić na dwie części - obie bardzo ciekawe ;) Pierwsza, krótsza, opowiada o poznaniu się głównych bohaterów. Jest to opowieść wpisująca się w ramy Bollywoodu, bo przecież opowiada o miłości :P Ale jest to opowiedziane szybko, zwięźle i na temat ;) Saif gra kierowcę rajdowego wygrywającego wyścigi. Jest bogaty i rozrzutny, nie mysli o przyszłości. Rani za to o niej nie zapomina i jest muzyczką. Fajnie wyglądają ich pierwsze spotkania :D
Druga część filmu pokazuje jak szybko można zlecieć ze szczytu. Jest bardzo nastrojowa, taka melancholijna czasami. Rodzina Saifa przeprowadza się z Manhatanu do dzielnicy "biedoty". Ukazanie "upadku" wyszło bardzo dobrze, nic nie wydaje się być przesadzone - no może oprócz tej kąpieli w fontannie :P Ale to było już bardziej tak z przymrużeniem oka, więc można wybaczyć :) Bardzo dobry patent też był z bujaniem hamakami :D
W filmie nie podobała mi się tylko jedna rzecz - jedna piosenka. Może nie tyle sama piosenka, co teledysk do niej. A czemu? Sami zobaczcie :/

Sami widzicie jakie to jest kiczowate xD Ale zapewniam Was, że inne piosenki stoją na o wiele wyższym poziomie, tak jak i cały film :) Najbardziej podobała mi się chyba ta:

Ab Toh Forever


Wracając do fabuły. Nie wiem jak to jest możliwe, by na torach rajdowych było dozwolone "stukanie" w rywali -_- Główny czarny bohater tak mi działał na nerwy, a jeszcze ten jego uśmieszek :/ Dlatego bardzo podobał mi się koniec filmu, lepszego zakończenia nie mogli wymyślić.
Podsumowując, film oceniam wysoko. Daję mu 9/10. od dawna nie miałem takiej radochy z oglądania filmu. Dwie i pół godziny zleciały jak z bicza strzelił :D

Brak komentarzy: