wtorek, 8 lipca 2008

"Córka owczarza" E. Moon

Jest to pierwszy tom trylogii "Czyny Paksenarrion". Książka jest całkiem udana, lecz nie ustrzegła się wad. Ale zacznijmy od początku ;)
Powieść opowiada o Paksenarrion, która ucieka z domu i zaciąga się do wojska. I w sumie o tym jest ta książka - o walkach najemników ;) Według mnie Moon nie wykorzystała całego potencjału. Opisy niektórych bitew i działania w nich podjęte są zbyt krótkie w stosunku do wagi tych walk. Wygląda to tak, że przyszli sobie, powalczyli, jedna strona wygrała. Nie ma żadnych działań taktycznych, jakichś podchodów, wymiany jeńców, czy dyplomatów :P Po Martinie i Eriksonie takie coś mnie już nie zadowala.
Tutaj dochodzimy do drugiej wady - wszystko idzie bohaterom zbyt gładko. Faktycznie, czasami ktoś umiera, Paksenarrion często zostaje ranna, ale nie ma za bardzo żadnych realnych zagrożeń, uwikłań głównej bohaterki.
Kolejną wadą jest mała ilość bohaterów - tak na dobrą sprawę jest tylko jeden, Paksenarrion. Reszta to tylko postacie drugo- i dalszoplanowi... Jednak wbrew tym wszystkim wadom, ksiażkę czyta się szybko, lekko i przyjemnie ;) A to właśnie to jest chyba najważniejsze. "Córkę owczarza" oceniam na 4/6 (a mogło być wyżej, gdybye nie zmarnowany potencjał).

Wielkie gratulacje należą się tłumaczowi/korekcie - napisać "żołnieży" to nielada wyczyn ;)

Ostatnio widziałem, że wyszła kolejna książka Moon - jest to pierwszy tom następnej trylogii, która jest prequelem "Czynów Paksenarrion". Interesujące ;)

Brak komentarzy: